A może tak plener ślubny za granicą…?

Zastanawialiście się kiedyś nad plenerem poślubnym, by zorganizować go za granicą? Pewnie wydaje Wam się,
że nie macie na to ani środków, ani czasu i wolicie wykonać go dla świętego spokoju w Polskich górach lub nad morzem…

Opowiemy Wam o sesji plenerowej, jaką zorganizowaliśmy dla naszej Pary Młodej- Martynki i Patryka.

Aby wszystko się udało, należy najpóźniej miesiąc przed interesującą nas datą zakupić bilety lotnicze,
najlepsze promocje są na dwa miesiące przed, ale zdarzają się okazje z 2 tygodniowym wyprzedzeniem, jednak nie
pozostawialibyśmy już tego na ostatnią chwilę, bo możemy nie zmieścić się z zaplanowanym budżetem.

Wybieramy miejsca, do których połączenia są częste i możemy liczyć na dobrą pogodę i urokliwe widoki.
W naszym wypadku padło na Włoskie Bergamo. Nigdy tam nie byliśmy, lecimy w ciemno, bo zawsze coś się znajdzie.
Zarezerwowaliśmy na jednym z portali domek dla 4 osób na jedną noc za 200 zł, zatem komfort psychiczny zapewniony.
Za bilety zapłaciliśmy po 150 zł, bo zamawialiśmy 2 tygodnie przed wylotem, choć można było kupić te same bilety
za 66 zł od osoby w 2 strony, gdyż spotkaliśmy w samolocie takich włąśnie szczęściarzy. W poszukiwaniu środka transportu
padło na małe i wygodne Renault Clio. Po zapakowaniu się w owy pojazd wyruszyliśmy do pobliskiego miasteczka Bergamo,
15 minut jazdy i jesteśmy na tarasie widokowym nieopodal samego centrum, parkujemy, Młodzi się przebierają i zaczynamy…

Następnie pytanie, gdzie się kierować…? Jak to gdzie- przed siebie, bo tak na prawdę to niemal wszędzie można zrobić piękne zdjęcia.
Zwiedzaliśmy urocze i klimatyczne Bergamo niczym turyści, różnił nas tylko ubiór. Podróż na lotnisko + lot i związane z tym emocje
wykończyły nas na tyle, że o godzinie 19.00 zakończyliśmy pierwszy dzień zdjęciowy. Pospiesznie wsiedliśmy do auta i 60 km dalej
czekał na nas nocleg. Dojechaliśmy w ostatnim momencie, bo klucze były do odebrania do określonej godziny,
a po krętych górskich drogach jeździ się trochę dłużej 🙂
Gdy wcześnie rano wstaliśmy, by kontynuować zdjęcia ślubne, ukazał nam się w pełnej okazałości i naturalnym świetle nasz domek.
Stary, klimatyczny dom sprzed kilkudziesięciu lat, w pięknym włoskim stylu- co nie omieszkaliśmy
uwiecznić na zdjęciach.

 

Następnie 2 godziny po mega fajnych drogach, serpentyny jakich w życiu nie widzieliśmy, i mimo, iż wcześniej wydawało nam się, że nasze Clio
jest nieco za małe i fajnie by było mieć kombi, tam dziękowaliśmy Bogu za to małe zgrabne autko, którym mijaliśmy się na lusterka – grryyyy.
Gdy wjechaliśmy na szczyt jakiejś góry i ukazał nam się piękny alpejski krajobraz zostawiliśmy samochód na poboczu i poszliśmy
na godzinny spacer, którego efektem są zdjęcia poniżej.

Po tym zapierającym dech w piersiach przerywniku, gdzie nas wywiało na wszystkie strony, ruszyliśmy do słynnej Varenny.
Dojechaliśmy w najgorsza pogodę fotograficzną, tzn. w pełnym słońcu i bezchmurnym niebie. To ciężkie warunki do fotografa,
bo musi uważać na cienie pod oczami, jak również na zmęczenie, mrużenie oczu i czoła. Zatem szukaliśmy cienia- i taki też po 10 minutach
udało nam się znaleźć- nieco z dala od ludzi, wśród dzikiej roślinności…

Po męczącym popołudniu przyszedł czas na obiad i przeczekanie, gdyż zależało nam jeszcze na zdjęciach o zachodzie słońca oraz kilku nocnych.

 

Następnego dnia ruszyliśmy na lotnisko zmęczeni, a jednoczenie wypoczęci i “naładowani widokami”, słonkiem oraz pozytywnie zakręconą parą,
która dzieliła się przez ten czas emocjami, jakie uwieczniliśmy na zdjęciach.

Zostało tylko pytanie – ile to wszystko kosztowało? Po podliczeniu okazało się, że zmieściliśmy się w 1000 zł, ale planując odpowiednio z wyprzedzeniem
dwumiesięcznym można zmieścić się w 600 zł, czyli niemal tyle samo co 2 dni w naszych pięknych Polskich górach, lub jeden dzień w takich
miejscach, jak słynne Krowiarki, Zamek Książ, Parki Etnograficzne, Pałac Goetzów, Muzeum w Nieborowie i Arkadii, Pałac w Mosznej
gdzie ceny za samo wejście wahają się do 150 zł do nawet 1000 zł. Zatem patrząc na koszty 2-3 dni za granicą, a 1-2 dni w Polsce są porównywalne.
Zachęcamy Was do takiego rozwiązania, gdyż daje ono zarówno nam jak i Wam wiele wspomnień zapisanych w myślach i Waszych fotografiach.

Zadajecie sobie pytanie “Czy warto robić zdjęcia ślubne za granicą?”…. tak, warto! Zdecydowanie warto! 🙂 i szczerze Was do tego namawiamy.

Pozdrawiamy

Ania i Grzegorz